Licencja Creative Commons Licencja Creative Commons Ten utwór utwór jest dostępny na licencji Creative Commons.
+ + Ukryj menu + + Powrót do opisu + + Pokaż menu + +

+ + Poprzedni rozdział + + Spis + + Nastepny rozdział + +

Pierwiastuny Dziejawy

Zdradar

Ma on lat około trzydziestu. Syn kryjomy Wyroczyni po niewiadomym ojcu, choć ludzie różnie mówią, ale kto by w takie podejrzenia wierzył. Wychowanym jest przy świątyni Hjeh Weha i wysoce wyuczonym przez kapłanów. Zdradar jest karlego wzrostu, ryżego zarostu i przedwcześnie łysy. Nieodstępny sługa Kapłana Kosa, pośrednik w porozumieniu się między Wielkapłanem Ciułem, a swoim bezgłowym panem.

Nie wiadomo dlaczego - czy że Ludola rozmyślnie mu duszy nie dał, może wiedząc kto był ojcem Zdradara i przez to rozmyślnie go pominął, czy też jakoś w rachubach się pomylił - dość, że nie ma duszy, a przeto jest takim, co to głupi ludzie biorą za mądrego i zwą wykształconym. Jest on zdolen, mimo wielkiego wygadania i układnej ogłady, tylko szkody i krzywdy wokół siebie powodować.

Zdradar po jakimś czasie spostrzega, że zależnie od jego woli Kapłan Kos może być "obecnym" przy dawaniu rozkazów, mimo to może pewnych z nich zupełnie nie słyszeć, jeżeli Zdradar usta rozmyślnie trzyma zamknięte. Również spostrzega, że trzymając dłoń przed ustami i mówiąc w nią, jego głos od niej się odbija i z powrotem do ust mu wpada, a wówczas Kapłan Kos natychmiast przyjmuje jego rozkazy do wiadomości. Toteż niedługo Zdradar nabiera odwagi i wywodzi Kapłana Kosa w pole lub do lasu, by bez świadków, mówiąc sobie do rozwartej dłoni, dawać rozkazy swemu panu, a ten jak dawniej wykonuje je, jako dane przez Wielkapłana Ciuła. Zdradar tak sprawami prowadzi, że w tajemnicy u pewnych Ludzi zdobywa sobie wielki mir, bo ci przez niego mogą różne dla siebie korzystne obmysły przeprowadzać. Ci, co o jego względy ubiegają się, wszystko mogą zyskać, byle tylko do Zdradara odnosili się z najwyższym szacunkiem i uniżonością, a kto go raz "karłem" nazwie ze względu na jego wzrost, ten zyskuje sobie jego nieprzebłagalną nienawiść.

Wreszcie Zdradar całym Państwem prowadzi, mimo że ani Wielkapłan Ciuł, ani Kapłan Kos niczego nie podejrzewają. Służy on wyłącznie starcom i ich politycznym zasadzkom. Wszystkim służy ugrupowaniom i spełnia ich prośby pokątnie. Nie mając duszy od Ludoli danej, nie miłuje niczego i nikogo, prócz siebie, więc tych, co przychodzą prosić, dzieli na takich, co odnoszą się do niego z uniżonością lub na tych, co go traktują jako sługę Kapłana Kosa albo czasem pogardliwie zwą "karłem". Wedle tego podziału darzy ich pomocą lub zdradą.

Zarządzenia i jego rozkazy ciągle są ze sobą rozbieżne, bo nie pochodzą z jego własnych pobudek, lecz od różnych zachłanności starców. Wedle swej chorobliwej urazy, powodowanej złością lub dumą, wiecznie swe decyzje zmienia i im przeciwne wydaje. Jednym za uniżoność wielkie korzyści tworzy, to znów innym niezasłużone krzywdy wyrządza, zaś wedle złej woli lub przekupienia, potulnością innych odwraca ich dolę, i znowu gnębi tych, co dotąd mieli wygodę. Wszczyna przeto zawiści osobiste wśród przyjaciół, a te rosną w stadowe zmowy, powoduje rozkruszenie się społeczeństwa na złowrogie gromady, odłamy i bandy. Nie wiedząc, szczuje pierwej jednych przeciw drugim, a potem wszystkich, przeciw wszystkim. Tworzą się stronnictwa i zgraje, a każda z nich głosi wznioślejsze powiedzenia. Jedni za Kosem idą, inni zaś Ciułowi służą, ci za kapłanami, tamci za rolnikami, jedni za żołnierzami, drudzy kupcom służą - a wszyscy skomlą o Zdradara względy.

W udanej powadze, o płaskim głosie beznosego człowieka, sam Zdradar coraz to częściej z Ludem się spotyka. Sieje głupotą swą nieporozumienia, powszechny rozstrój i wzajemne się znienawidzenie. Słysząc wzniosłe powiedzenia wszystkich band i zgrai, zabiegających u niego o względy, o władzę lub przewagę, a silących się nadać sobie pozory mądrości, przyjmuje wszystkie w swą bezpłodną głowę nie wypluwszy plew.

Toteż powtarza wszystkie wzniosłe powiedzenia, słyszane wokół, wymawiając je nawet z uczuciem, choć są to wręcz przeciwne sobie twierdzenia. Ponieważ wszystkie stronnictwa są prowadzone przez starczych ludzi z urzędu lub z Ludu, toteż darzy tylko starców swym poparciem, Młodych zaś obłudą.

Powstałe stąd spiski, grupy i układy wszczęły werbować Młódź ku swoim knowaniom. Słodkimi słówkami wszystkie zaczęły Ludowi kadzić, by zdobyć przewagę dla swej zgrai, choćby i Wolność zdradzić. Zaczynają wszyscy nosić osobne odznaki, napadać się stadami, sprzęt do mordu i sposób do krzywdy stosując wszelaki. Każda zgraja z innym sposobem rządzenia wychodzi i coraz to wznioślejsze słowa w pysku razem z plujwą płodzi.


+ + Poprzedni rozdział + + Spis + + Nastepny rozdział + +

+ + Ukryj menu + + Powrót do opisu + + Pokaż menu + +