Opis: Wszystkie środowiska zbliżone do Szkoły wysuwają pod jej adresem liczne zarzuty, lecz nie wypływa z nich szerszy namysł nad tym, jakie miejsce w życiu społecznym zajmuje system edukacji, jakie mamy wobec niego oczekiwania i czym należałoby go zastąpić wobec chronicznej niewydolności w ich spełnianiu.
Ukształtowany w epoce Renesansu, wzorowany organizacyjnie na systemie więziennictwa, powinien odejść z całym eksperymentem nowoczesności, który zakończył się klęską w końcu XX wieku. Polska nie przeżyła idei postmodernistycznych, więc tkwi w epoce doktrynerstwa, stąd w naszym społeczeństwie brak bazy intelektualnej do tego namysłu.
Prezentowana książka jest w dyskusji o szkole głosem uczniów, a więc pokolenia urodzonych po rozliczeniu epoki nowoczesności, stąd esej Archipelag Szkoła nie pretenduje do dyskutowania z innymi środowiskami wypowiadającymi o szkole z płaszczyzny tradycyjnych odczekiwań od systemu edukacyjnego i doktryn próbujących podporządkować szkołę swym treściom - taka dyskusja jest niemożliwa, gdyż młodzież żyje już w innym świecie, którego z kolei nie potrafi zobaczyć pokolenie decydujące o kształcie życia społecznego.
Świeżość oglądu szkoły i barwny język Autora powinien zasygnalizować czytelnikom, że istnieje i wzrasta świat, z perspektywy którego widać patologię naszego życia społecznego, a w tym niszczenie i demoralizowanie młodego pokolenia.
A poza tym - co należy podkreślić - jest to kawałek dobrej literatury, dobry esej debiutującego autora. |
Cytaty: Oświadczano mi, że na okres dwunastu lat pozbawia się mnie wolności - a jednak nie podano żadnego werdyktu, nie było w ogóle żadnego aktu oskarżenia, o dowodach nie mogło być mowy.
Nauczyciel miał pozostać ślepą zębatką wielkiej machiny edukacji, nie do ruszenia przez zewnętrzne czynniki. [...] Nauczyciel zaczynał wierzyć, że niesie zbawienie.
Nauka która przez długie wieki była potępiana i zwalczana paleniem na stosach, dziś zmieniła nazwę, i oto stała się podstawowym narzędziem w rękach władzy. To za jej pomocą analizowano mózgi, podsłuchiwano myśli, włamywano się do czaszek.
Ale obóz nie dawał wyboru. Chodziło rzecz jasna nie o powszechną edukację i powszechne oświecenie, tylko o coś zgoła innego ? o kontrolę wszystkich obywateli.
Obóz był miejscem programowania uczniów, tak by ślepo reagowali na piloty grubych dupków siedzących u władzy. Szkoła kojarzyła mi się nieraz z farmą bydła, w której tuczy się zwierzęta, ładuje się tony preparatów i odżywek, by w pełni rozrośnięty okaz zarżnąć i podać zalany sosem na talerzu.
Prawda że śmiertelność w sowieckich obozach pracy i niemieckich obozach koncentracyjnych była wyższa niż w szkołach; ale z drugiej strony tam trafiał tylko ułamek społeczeństwa, z czego większość zazwyczaj już w swoim wieku. Tragizm szkoły był zaś powszechny, dotyczył każdego bez wyjątku człowieka, i to ludzi w najlepszym wieku.
|